Niespodzianka
wielka,
opuchlizna pod
prawą kością żuchwową.
Lustereczko
nie mów – przecie widzę, szkoda słów.
Baba się
zepsuła,
a tu piątek
nadszedł,
kura do
rosołu czeka w promocyjnej cenie.
Lekarz patrzy
z niedowierzaniem,
niechętny
rozmowom wszelakim.
Wyszarpałam
audiencję moher-beretom.
Zjadłam
cztery extra rozluźniające tabletki - od razu.
Doczytałam
potem, że owszem: cztery - na dobę.
Żadnych
zwrotów, reklamacji.
W dwa dni
przeszło.
Teraz pełna
celebra:
nie solę, z
umiarem słodzę.
Jak dam radę
węzełek zarzucić na włóczykij
i odkrywać
świat?
Baba jestem,
coś wykombinuję.