środa, maja 17, 2017

Koleżanka Majki



Usiadła obok na ławce w za dużym tatuażu motyla spływającym bezradnie z ramion. Złe odżywianie, więc przyciężka figura. Złe wychowanie, więc rozmowa telefoniczna bez ogródek:
„Mówiłam, że Majkę lubię, ale nie tą fałszywą, tą dawniejszą lubię. Nie wiem, czemu ona z nią jest (sic!, warto podsłuchać), pewnie daje jej za dragi (sic!, jednak nie warto słuchać). One są dziwne, skończą w więzieniu za dilerkę i to nie w jednej celi. Mówię ci, że ona …………. (cenzura). A dlaczego ty jej powiedziałaś, przecież nie tak mówiłam? Nie, nie szanuję ich, bo to nienormalne, że rodzice płacą za mieszkanie. Ja ci mówię, one wylądują w więzieniu na długie lata, nie będzie im tam dobrze. Nie żal mi. Ty wiesz, ona ………….. (już dosyć).”
Obróciłam się gwałtownie w jej stronę, ale nie odezwałam się. Motyl z ramion odleciał przestraszony.