czwartek, grudnia 03, 2015

Viesz

Wiesz, czasami jest mi naprawdę smutno, że nie mogę Ci powiedzieć tak, by było to samo, co myślę. Jeszcze gorzej z tym, co czuję. A już najbardziej wkurza mnie oficjalizm w gestach, że tak niewiele można wyjść poza ramy. I nie wiem, kurwa, jakie Ty masz ramy. I boję się, że mi uciekniesz, albo że już Cię nie ma, tylko tego nie zauważyłam.

Dwa oddechy mojego psa mierzę swoim jednym oddechem. On nie pali, ale zrzucę go z łóżka i pójdziemy gwiazdom gęby oglądać. Potem już mi nie będzie zależało i oddam się bez zastanowienia Mofeuszowi. Czuję niepokój.

Aleśmy się popili na statku, co go Lincoln nazwałam.


Na koniec zaś kuzyn powiedział, że trzeba ludzi ostrzec, ponieważ z nieostrożności czystej kajut nie zamykają. Systemowo zaczęliśmy od początku korytarza. No i pech straszny, ponieważ pierwsze drzwi otwarte. Kuzyn wybełkotał swoje dobrywieczur. Jestem przekonana, że powiedział to przez ”u” otwarte i na wdechu skleił słowa. Następnie zakomunikował, że należy kajuty zamykać, bo różni się tu kręcą, nie wyłączając nas. Na szczęście dalej było gładko - wszystkie drzwi zamknięte. Dotarliśmy do końca korytarza i dla każdego było osobne okno, by spojrzeć w ciemność. Oto koniec wyprawy. Żona kuzyna, co potem strasznie płakała, zapytała, co robimy, ale było po sprawie, ponieważ kogo trzeba już ostrzegliśmy.

Odsłuchy komunikacyjne


W tramwaju baba opowiadała
Głośno zawtórował starzec – A ona jeszcze żyje…
Dalej mówiła
Zawtórował starzec – A on jeszcze żyje..
Mówiła
Zawtórował – A oni jeszcze żyją…

Módl się za nią grzeszną
Jeśli jeszcze żyje…
I nie wódź go na pokuszenie…
Jeśli jeszcze żyje…
Ale nas zbaw ode złego
Jeśli jeszcze żyjemy…

Amen, przystanek, wysiadam