Wczoraj refleksyjnie oglądałam panoramę górsko-kaszubską.
Niebo zachmurzone odbijało się w jeziorach pośród pagórków położonych. Dwa
łabędzie pilnowały porządku świata. Ech. A potem nadszedł zmrok, niepospolicie.
To nie były moje strony, szłam po śladach i rozdeptywałam nie swoje
sentymentalne pejzaże. Mimo to dusza rozpłynęła się między wodą a niebem. Nic znam
słów, które powstrzymałyby wszechobecne powietrze. Wróciłam i otrząsnąć się
muszę z tego przeźroczystego nic.