W
mój sen wkradło się cudze pragnienie. Było pozbawione właściciela i
powiedziało, że samo nic nie zdziała. Przywiodło mnie więc do niego. Siedział zwrócony
plecami. Szeptał, że bliscy dawno odeszli i jest sam. Wszystko
przekręcił, bo to on przecież odszedł. Pamiętam, że dowiedziałam się o tym
przypadkiem, rok temu wstecz. Milczałam.
Przytuliłam
się do szerokich pleców. Pachniał smarem samochodowym. Wtuliłam się w
niego mocniej. Odwrócił się, ale nie patrzył mi w oczy. Oglądał mnie po fragmentach,
dziwnie się czułam. Tak samo mnie dotykał. Nie zrobił nic, czego bym nie
chciała. Teraz dopiero zgasła ostatnia iskra.